Zaloguj się
do eBOK
Zgłoś
Awarię
Unia Europejska BIP
  • Tłumacz języka migowego

Historia

Historia Zakładu Inżynierii Miejskiej Sp. z o.o. w Mikołowie

Zakład Inżynierii Miejskiej w Mikołowie jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. Wpisany do rejestru sądowego 27.11.1995. 100% udziału należy do Gminy Mikołów. Prowadzimy działalność od 1.1.1996. Głównym zakresem działalności spółki jest zaopatrzenie mieszkańców Mikołowa w wodę, odbiór i oczyszczanie ścieków, wytwarzanie i dystrybucja ciepła do ogrzewania mieszkań.

Jak to z wodą bywało w Mikołowie...

Kiedy w dawnych wiekach, na jakimś obszarze kraju, ludzie zamierzali osiedlić się na stałe, poza traktami komunikacyjnymi (jak położenie w pobliżu szlaków wodnych i dróg handlowych) poszukiwali przede wszystkim źródeł wody - podstawowego warunku normalnego życia i bytowania. Oczywiście wzdłuż czystych jeszcze wówczas rzek wody nie brakowało i tam już wcześnie powstawały większe osady oraz miasta.

Czystość mikołowskiego potoku Jamna

Na innych obszarach osadnicy musieli nieraz wody poszukiwać - tak było w przypadku naszego, mikołowskiego grodu. Mikołów jest otoczony garbem mikołowskim, leży w kotlinie dorzecza Odry i częściowo od wschodu w dorzeczu Wisły. Wąskim przesmykiem toczy tu swoje wody potoczek, płynący doliną, krętymi meandrami w kierunku Starej Kuźni (dziś dzielnicy Halemba w Rudzie Śląskiej), aby połączyć się z rzeką Kłodnicą. Potok Jamna wypływa z południowego zbocza garbu mikołowskiego, gdzieś za domkami wojewódzkimi, nieopodal drogi do Łazisk Dolnych i był zasilany prawymi ciekami wodnymi - dość charakterystycznie dla istniejącego ukształtowania terenu. Obecnie większość tych cieków spełnia rolę "kanalizacji". W przeszłości woda Jamny bez wątpienia czysta, w dawnych wiekach stanowiła dla mieszkańców główne źródło tego "elikseru" życia. Czy istotnie było tak dawno, bardzo dawno temu ? Otóż bardzo czysta woda płynęła Jamną jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Potok Jamna jest zasilany, choć w skromnych rozmiarach, przez wody ze źródełek w mikołowskim parku. Pomimo, że źródełka zostały zasypane, woda znalazła sobie nowe ujście. Jest to widocznie nieopodal przedszkola im. Kota w butach (dawnego Ogródka Jordanowskiego). Przypomnijmy przy okazji, iż cały ten teren był ongiś własnością rotmistrza (później pułkownika) Korwin -Wierzbickiego, jednego z twórców w 1794 r. mikołowskiego parku, zwanego później Wymyślanką.
Wspomniane źródełko w latach międzywojennych było obmurowane w kształcie "romantycznej" muszli, gdzie spragnieni spacerowicze mogli bez szkody dla zdrowia pić źródlaną wodę. Kilka metrów u ujścia, od dziesiątków lat jest tam położony drewniany rurociąg. Z podmokłego podłoża we wskazanym miejscu wyłania się drewniana rura, długości około 11 metrów i średnicy 25 cm. Grubość ścianek rury wynosi 5 cm. Rury są połączone metalowymi tulejami osadzanymi wewnątrz rur. Tuleje mają około 20 cm długości, a sposób montowania do niej rur polegał z pewnością na tym, że z jednej strony wbijano tuleję do rury, następnie drugą rurę nabijano na drugi koniec tulei, i zalewano złącze lepiszczem.

Rury pochodzą prawdopodobnie z twardych drzew liściastych - dębów może z buków ? Odcinki rur średnio posiadają około 6 metrów długości. Istnienie w tym miejscu rurociągu z XIX wieku, prawdopodobnie częściowo wyjaśnia monografia o Mikołowie, Konstantego Prusa, w której czytamy: Już od dawnych czasów Mikołów posiadał rurociąg drewniany, którym sprowadzał nader dobrą wodę do miasta ze źródeł w tak zwanym Lasku ( chodzi o lasek potocznie zwany Taborwaldem - przyp.). (...) - Atoli podczas suszy w lecie 1824 roku źródło w lasku zaprzestało swej czynności prawie zupełnie; zarząd miasta i mieszkańcy byli tym zjawiskiem wielce zakłopotani. Wtedy właściciel gorzelni Leszczyński ( przy obecnej ulicy 1 Maja) zbudował własnym kosztem rurociąg wodny ze źródeł na Wymyślance do swej gorzelni; woda stamtąd była także wcale dobra i obfita; Leszczyński wodę zbywającą z tego rurociągu oddawał mieszkańcom. Pod koniec roku 1824 w Lasku źródło ożyło na nowo i zasiliło miasto nadal swym pożądanym nektarem". Drewniany wodociąg na ulicy Górniczej odkopano w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Można więc postawić hipotezę, iż znaleziony wodociąg na Plantach jest tym z 1824 r. i jednym najstarszych tego typu na Śląsku. Fragmenty drewnianych rur znajdujemy również przy okazji np. nakładania nowych nawierzchni dróg, oraz przy zakładaniu nowych ciągów kanalizacyjnych.

O pierwszej studni miejskiej do wodociągów...

Zgodnie z zachowaną korespondencją, jaką Magistrat w Mikołowie prowadził z Panem Ziemi Pszczyńskiej, w rynku w XVIII wieku istniała studnia. We wspomnianym piśmie magistrat informował Erdmanna Promnica, że studnia nie dostarcza już wody. Około 1858 zrodził się pomysł pogłębienia tej studni. Zarzucono go jednak, zarówno ze względu na wysokie koszty, jak brak pewności, że w ten sposób woda w studni w ogóle się znajdzie. Przez długie lata magistrat i rajcowie miejscowi głowili się nad tym, w jaki sposób rozwiązać ostatecznie problem wody w mieście - zwłaszcza, że był to już początek dynamicznego rozwoju przemysłu, wzrastała liczba warsztatów rzemieślniczych i mieszkańców. Prace przygotowawcze do budowy "centralnego wodociągu" dla miasta rozpoczęto w 1899 roku, problemem jednak stało się poszukiwanie odpowiedniego bogatego źródła. Poszukiwania trwały wiele lat, obszerny ich opis znajduje się również w monografii Konstantego Prusa.

Od "Taborwaldu" na mikołowski rynek...

Po prawej stronie drogi do Podlesia, na wzgórzu, (gdzie obecnie znajduje się teren rekreacyjny) znajdował się i znajduje "lasek", w którym istniały źródła z których drewnianymi rurami woda grawitacyjnie spływała w kierunku mikołowskiego centrum. Na rynku woda z stojaka spływała nieprzerwanie do drewnianej kadzi. Ludzie podchodząc czerpali wodę do woli, nadmiar wypływał. Dla wygody, z rynku poprowadzono kilka odnóg drewnianymi rurami, między innymi na ulicę Krakowską i Gliwicką (obecnie 1 Maja).

Specjaliści od rur...

Ponieważ w drugiej połowie XIX wieku dość powszechnie do przesyłania wody stosowano rury drewniane i popyt na nie wzrastał - nic dziwnego, iż zwłaszcza bednarze wyspecjalizowali się w tego rodzaju produkcji, obejmującej notabene różne akcesoria. Jednym z ostatnich specjalistów wykonującym drewniane rury w Mikołowie, był niejaki Ludwik Paduch żyjących w latach 1857 - 1938. Warsztat Ludwika Paducha znajdował się w samym mieście, na początku ulicy Pszczyńskiej.
Nadzór nad układaniem i łączeniem drewnianych rur, jak również nad studniami i pompami, sprawowali w tym czasie wykwalifikowani specjaliści, których nazywano rurmistrzami.

Poszukiwanie wody i budowa wodociągu miejskiego

Zapewnienie mieszkańcom zaopatrzenia w wodę, stwarzało władzom miasta wiele trudności. W roku 1899 Rada Miejska ujęła w budżecie kwotę 2000 marek na prace przygotowawcze do budowy wodociągu miejskiego. W tym celu Magistrat zawarł stosowną umowę z firmą Grovego z Berlina na poszukiwanie wody dla Mikołowa. W sprawę zaangażowana była również regencja opolska, która przysyłała inżynierów wodnych w celu udzielenia porad specjalistycznych. Prace przygotowawcze trwały kilka lat. W roku 1901 firma Grovego dokonała wierceń przy rzeźni miejskiej, drukarni K. Miarki oraz na Wymyślance, przy drodze do Łazisk Dolnych; wszystkie odwierty były chybione. W roku 1902 nowa firma Eisenekera z Wrocławia również po lewej stronie drogi do Wyr, wierciła otwory do głębokości 82 m, wody niestety wciąż było zbyt mało. Do Mikołowa sprowadzono z kolei znanych specjalistów: Lummerta z Wałbrzycha, Prinza Grunewalda spod Berlina i dr Michaela z Berlińskiej Akademii Górniczej, który był najlepszym znawcą geologii na Górnym Śląsku. Specjaliści wskazywali miejsca gdzie należy szukać wody, jednak efektów i tym razem nie osiągnięto.
W roku 1904 Henryk Jakóbowicz właściciel cegielni przy ul. Krakowskiej zaproponował władzom miasta, że wybuduje wodociąg na własny koszt z własnego ujęcia i udostępni go miastu, pod warunkiem codziennego odbioru 400 metrów wody, w cenie 20 fen. za metr sześć. Władze miasta odmówiły. Następne w roku 1904 poszukiwania wody przeprowadziła następna firma Blandow z Borszczu, która wywierciła kilka otworów przy drodze do Tychów bez spodziewanych efektów.
Ostatecznie nawiązano kontakt z firmą Karola Franke z Bremy, która zaoferowała za niską cenę zbudowanie wodociągu centralnego, ze źródła po lewej stronie szosy do Wilkowyj (miejsce dzisiejszych zbiorników wodnych). Nadzór nad robotami zlecono urzędowi melioracyjnemu z Lublinca. Pogłębiono studnię, wybudowano pomieszczenie, zainstalowano pompy. Z końcem roku 1908 wodociąg został wykonany; wreszcie w lutym 1909 roku popłynęła woda do instalacji miejskiej. Wodociąg był inwestycją dochodową, dawał miastu rocznie kilka tysięcy zysku. Po kilku latach wody zaczęło znowu brakować, trzeba była szukać nowych rozwiązań.

Problem wody dla miasta rozwiązał...książę pszczyński

Po zakończeniu I wojny światowej, kiedy burmistrzem Mikołowa został Jan Koj, stosowna umowa na dostawę wody dla miasta została zawarta z księciem pszczyńskim. Książęcym rurociągiem woda z bogatych źródeł w Śmiłowicach była pompowana do zbudowanej na wzgórzu w Łaziskach Dolnych wieży ciśnień, skąd rurociągami spływała nie tylko do samego Mikołowa. Mogły z jej nadmiaru korzystać inne, okoliczne miejscowości. Mikołowską instalację wodociągową włączono do książęcej w roku1924, rozwiązując w ten sposób problem wody na długie lata. Wieża ciśnień w Łaziskach Dolnych widoczna jest z wielu miejsc w mieście, chociaż nie służy już pierwotnym celom. W latach okupacji na niej zainstalowany był nadajnik radiowy dla niemieckiej armii. Obok wieży został wybudowany mały barak dla żołnierzy, obsługujących nadajnik. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zainteresowanie zagospodarowaniem wieży wyraził jeden z restauratorów i prywatna stacja telewizyjna. Obecnie w wieży znajduje się firma zajmująca się legalizacją wodomierzy. Jakby na wieżę nie spoglądać, jest to budowla tyleż solidna co i ciekawa, bo już rzadko w polskim krajobrazie spotykana.

Nowe potrzeby po II wojnie światowej

Dalszy powojenny rozwój miasta, znaczony budową osiedli mieszkaniowych i nowych zakładów przemysłowych, jak również rosnące zapotrzebowanie na wodę całego centrum Górnego Śląska, zmusił do szukania nowych rozwiązań już na znacznie szerszą skalę. W ten sposób, po utworzeniu sztucznego zbiornika wody w Goczałkowicach, zgodnie z opracowanymi planami, na mikołowskich Groniach wzniesione zostały olbrzymie, betonowe zbiorniki, skąd od lat pięćdziesiątych siłą grawitacji woda spływa rurociągami do wielu śląskich miast. Dlaczego wybrano nasze Gronie ? Jest to po prostu jedno z najwyższych wzniesień na Górnym Śląsku. Oczywiście do zbiorników woda jest pompowana. Przepompownia znajduje się na terenie Paprocan.
Bliskość zbiorników stanowi swego rodzaju gwarancję, że mikołowskim odbiorcom wody nie zabraknie. Jest jednak "minus" tej bliskiej lokalizacji. Okazało się, że zbyt wysokie ciśnienie w miejskich wodociągach, skutkuje częstymi awariami w większości przestarzałych rurociągów.
Z biegiem lat, już po uruchomieniu zbiorników na Groniach, okazało się, że i goczałkowicka woda nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb Górnego Śląska. Tak wiec z początkiem lat siedemdziesiątych doprowadzono kolejną magistralę wodną, dostarczając ten "elikser życia" ze zbiornika utworzonego w Międzybrodziu. W Tychach - Urbanowicach wybudowano przepompownię, która tłoczy wodę do zbiorników wodnych na mikołowskich Groniach. (RS)

do góry